Aniołki Bez Charliego

Mój pierwszy projekt Design Thinking, czyli jak współczesna Bridget Jones radzi sobie z nadwagą wiedzy?

Nie miała baba kłopotu, to się na kurs zapisała. Jak przystało w pandemii, coś trzeba przecież robić. Wszyscy straszą, że ten świat po wojnie będzie zupełnie inny. No to jak ja się w nim zmieszczę ze swoją niedowagą wiedzy?

Spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że w szkole to ja byłam już całkiem dawno i chyba nie będę potrafiła utrzymać długopisu w ręce. Mlasnęłam pod nosem. Ale miałam jeszcze większy problem. Jak ja się na tym szkoleniu online pojawię z kilometrowym odrostem, włosem ze zbyt długą burzą loków i generalnie urodą, która w pandemii pozostawia zbyt wiele do życzenia? 

Postanowiłam mimo wszystko szturchnąć jeszcze i drugą. Ta przynajmniej zdążyła do fryzjera przed ogłoszeniem stanu wojennego i jakoś będzie się prezentować. Obie zajrzałyśmy do portfela i poszłooo. Tylko jedna z nas była mądrzejsza. Zaczęła jeszcze w realu.

Nasza przygoda od początku miała dość osobliwy przebieg. Wyglądałyśmy w tych okienkach mniej więcej tak:

Ja zastanawiałam się, czy nie pomyliłam pokoi. Po pierwsze, ledwo mieściłam się w okienku ze zdziwienia, a po drugie, rozważałam przez dobrych kilka tygodni, kim do licha są ci moi interesariusze. Ćwiczyłam z translatorem wymowę ,,Design Thinking”, głowiąc się, czy to ma być ,,T”, ,,F” czy może ,,TF” na bezdechu. A kilogramy przyrastały sukcesywnie…

Zakupiłam sobie nawet słuchawki. Kazali filmiki oglądać. Znalezienie dogodnego miejsca w moim pandemicznym domostwie graniczyło z cudem. Każdy zajmował najlepszy kąt. A ja musiałam mieć w pobliżu telefon, zeszyt, z trudem trzymający się ręki długopis (Bridget! Technologie zobowiązują, ale na Boga nie połapiesz się w tych plikach, notatkach, filmikach, linkach i dźwiękach nigdy nieuśpionego FC) i nogi w wygodnej pozycji. Taka zabawa zajmowała zazwyczaj kilka godzin, bo do akrobacji dołączył segregator, w którym misternie gromadzilam arkusze pdf.

Kiedy siadałam o wyznaczonej porze przed ekranem monitora, okazywało się, że bez angielskiego ani rusz. Ot, Sowa znów przypomniała sobie, w jakim punkcie się znajduje. Na szczęście wrodzona błyskotliwość pozwoliła w mig ściągnąć aplikację, w której, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, świat piękniał w całej szerokości ekranu. Zwie się to coś TRANSLATOR. Dlatego, gdy padło słowo T-SHAPE, z dumą rozejrzałam się po innych okienkach, bo ja miałam już w głowie prawie gotowca.

Tak płynęły kolejne tygodnie… Brief projektowy. Brief. Brzmi jak danie z osobliwej kuchni, ale ze smakiem to ja problem miałam od samego początku. Mieliłam, mieliłam i wymieliłam. Mam! ,,A po co mi to?” Słowa uczniów, jak mantra dźwięczą mi w uszach od lat. Bo jak przekonać nastolatka, że ,,Wesele” właśnie się dzieje na naszych oczach, a jak się nie ogarniemy, to los nam zafunduje ,,Dziady”. Te z III części, rzecz jasna.  Nie daj Bóg komuś przypomną się Piastowie i okaże się, że ,,mimo najszybszych samolotów, do wczoraj nie ma już powrotu”… A gdy jeszcze pozostanie mi tylko generowanie nowych escape room-ów dla Makbeto-podobnych, to co ja zrobię na lekcji o językoznawstwie?

Design Thinking w tym momencie zadziałał na mnie jak magia. Uwierzyłam, że to miejsce, ten kurs, to szkolenie to najlepsza rzecz, jaka mogła mi się przydarzyć w mojej sowiej wędrówce…

I przyszła pora na wywiady. Zwołanie grupy projektowej w pandemii to jak wejście na Mount Everest i zejście jeszcze tego samego dnia. Na szczęście człowiek ma garstkę przyjaciół, którzy nawet w koronawirusie Cię nie zostawią.

Ruszyłyśmy więc do organizowania grupy. Grzały się messengery, skype, maile i łącza telefoniczne. Ale jakże skutecznie. W jeden weekend znalazłyśmy tych, dzięki którym powstały tak imponujące wywiady…

A ponieważ zabawa w toku, ciąg dalszy nastąpi…

Ps. Zdjęcie z sowami pochodzi z zasobów Internetu, pozostałe to nasze autorskie fotografie:) Wszystkie zdradzają, jak niewiele wiedziałyśmy o Design Thinking u progu tej przygody. Dzisiaj, z każdym tygodniem projektujemy coraz lepsze wdzianka, by na finiszu projektu wyglądać w sam raz na trenerki DT.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cresta Social Messenger