Trzeba przeczytać z wielu powodów. Niektórych zainteresuje pewnie fakt, że książka otrzymała Nagrodę Pulitetzera w 2017 r. oraz National Book Award for Fiction w 2016 r.
Przede wszystkich pisarz jest tak wiarygodny w swojej opowieści, że zaczynamy przeczesywać Internet, sprawdzając, czy kolej podziemna przemycająca czarnoskórych z niewolniczego Południa Stanów Zjednoczonych nie istniała naprawdę. Podobno wielu amerykańskich czytelników „Kolei podziemnej” uwierzyło autorowi i czytało ją jak typową powieść realistyczną. Oczywiście, jest w tym dziele wiele realizmu. Pisarz skrupulatnie przedstawia życie czarnoskórych na plantacjach bawełny. Jesteśmy świadkami wymierzania kary za próby ucieczki, okrutnych tortur z błahych powodów, a także walki pomiędzy niewolnikami o kawałeczek ziemi pod własną uprawę. W rzeczywistości Południa nie ma miejsca na solidarność między niewolnikami, jest tylko przerażająca, instynktowna walka o przetrwanie.
Pisarz łączy jednak realizm z fikcją, naśladując w tym technikę Marqueza, tworząc narrację inspirowaną techniką realizmu magicznego. Nie znajdziemy żadnej granicy oddzielającej fakty (skrupulatnie zamieszczane wycinki z gazet XIX-wiecznych z autentycznymi ogłoszeniami o poszukiwaniu zbiegłych niewolników i obiecywanej nagrodzie za jakąkolwiek informację) od fikcji literackiej, dotyczącej istnienia tajnej sieci podziemnych torów łączących Południe z Północą. Właśnie w taki sposób zbiegnie z farmy Randallów główna bohaterka tej powieści, Cora. Dzięki jej ucieczce czytelnik odbędzie podróż przez niewolnicze stany Ameryki w myśl słów maszynisty pierwszego pociągu, do którego wsiądzie Cora: „Zawsze mówię, że jeśli ktoś chce zrozumieć kraj, musi pojechać koleją. Pędząc przed siebie, wyjrzyjcie z wagonu, a zobaczycie prawdziwą twarz Ameryki”.
Jednak: „Podczas podróży Cory za oknami znajdowała się tylko ciemność i zawsze miało tak być.” Czyżby ciemność stała się symbolem tej części świata?
Cora decyduje się na ucieczkę, ponieważ pragnie podążać śladem swojej matki, która także uciekła z plantacji, gdy bohaterka była małym dzieckiem.
W losach głównej bohaterki splata się siła woli i pragnienie wolności, determinacja i przypadek. Droga ku niezależności usłana jest cierpieniem, wieloma ofiarami, okupiona stratą ludzi wielkiego serca i tych, których Cora pokochała. Podziwiamy bohaterkę za wolę przetrwania, a zarazem czujemy gorycz ceny, jaką trzeba zapłacić za wolność.
Warto sięgnąć po książkę z jeszcze jednego powodu, dla zakończenia, kiedy okaże się, że człowiek nie jest jednak sternikiem swej łodzi, a zaledwie liściem na wietrze…